Czy ktoś dziś używa jeszcze encyklopedii i leksykonów?
W dobie wszędobylskiego wujka Google i mateczki Wikipedii, czy koś jeszcze pomyśli choćby by wziąć do ręki fizyczny, papierowy leksykon i poszukać znaczenia jakiegoś słowa?
Zapotrzebowanie na takie wydawnictwo już chyba dawno przeminęło?
Po co nam w dzisiejszych czasach leksykon?
Ja sięgam czasem po ten leksykon gdy mam kilka minut wolnego i po prostu czytam losowe hasło. Taki przerywnik w pracy.
„Leksykon Szkocji” to może być dobry pomysł na książkę leżącą na półce w toalecie – krótkie artykuły, w każdej chwili można przestać czytać…
Jednak jeżeli szukam odpowiedzi na pytanie kim był…/co to jest… to raczej włączam Google.
Leksykon jednak może być świetnym uzupełnieniem przewodnika po Szkocji. Informacja na temat znaczenia wielu haseł zawartych w tej książce na pewno przyda nam się w trakcie zwiedzania Szkocji. Również dla osób studiujących historię Szkocji książka ta może okazać się pomocna (choćby w ten sposób w który ja ją używam – czyli czytanie jednego, dwóch haseł w wolnej chwili).
Nie jest to książka którą trzeba koniecznie mieć – ale na pewno jest ona pomocna dla takich zakręconych szkoto-świrów jak ja ;-)
No i ponieważ taka książka pojawiła się na naszym rynku – nie mogło jej zabraknąć w moim zbiorze.
Tytuł – Leksykon Szkocji
Autor – Stefan Zabieglik
Wydawnictwo – Kanion
Wydane w Polsce – 2008
wersja na czytniki – nie
150 x 210 mm
Liczba stron – 404
ISBN – 9788392622703