Mój komputer postanowił odejść na emeryturę – do krainy wiecznej e-macierzy…
Przez ostatnie dwa tygodnie próbowałem najpierw przekonać go by jeszcze trochę mi posłużył, a gdy okazało się to niemożliwe musiałem rozpocząć współpracę z nowym „kompkiem” …
ustawianie systemu, odzyskiwanie i przenoszenie danych… i takie tam… masa straconego czasu…
Ale jest też jakiś pozytyw w tej „przygodzie” – przenosząc tony danych i zdjęć (skąd to wszystko się wzięło ???!!! ) wpadły mi w ręce stare zdjęcia, bardzo stare zdjęcia …
Trochę się pośmiałem, trochę mi łzy poleciały – jaki to ja byłem kiedyś piękny i młody … a teraz już tylko piękny ;-)
to zdjęcie (przepraszam za jakość – ale rozumiecie…) pochodzi z gry terenowej Kontur 1991 w Supraślu – jeżeli się dobrze wpatrzycie, to na ziemi, trzeci od lewej siedzi facet w kilcie. Tak to ja…
To była pierwsza większa impreza gdzie pojawiliśmy się wraz ze znajomymi w kiltach – czterech dzielnych, silnych i młodych odtańczyło szkocki taniec w trakcie konkursu pokazu strojów – za co dostaliśmy zresztą 1 nagrodę !
sędziowała kobieta – może to dlatego ;-)
No teraz już nieco lepsza jakość !
Gdynia AD 1992
To było niezwykłe lato – przedstawienie „Księga Krzysztofa Kolumba” z muzyką Czesława Niemena, na specjalnej scenie pod Darem Pomorza, Zlot Żaglowców… i my …
grupa wariatów, którzy świetnie się bawili – a to jakiś happening na Świętojańskiej, a to tańce na skwerze czy w trakcie festiwalu Szantowego…
To właśnie w trakcie festiwalu szantowego w Gdyni (1989r) od pewnego Norweskiego żeglarza którego rodzina pochodziła z Orkadów, nauczyłem się pierwszych tańców Szkockich, a że lubię tańczyć i lubię się bawić, to wciągaliśmy do tego też i innych.
A potem to jakoś tak samo poszło… to uczyłem ludzi pod sceną w trakcie koncertów, czasem gdzieś robiliśmy jakieś warsztaty – pamiętam „wiatraczki” na 72 pary – ale to tylko dzięki Gosi …
Były też jakieś grupy taneczne w YMCA w Gdyni, czy w starym Spichlerzu na Wyspie Spichrzy w Gdańsku.
potem przyszło rycerstwo i tańce na potrzeby sal zamkowych …
upsss…. to nie to zdjęcie,
lepsze będzie te z pokazu Gdańskiej Szkoły Rycerskiej na Starówce w Gdańsku – ten w białym – to ja ;-)
A co było później ?
No cóż, później to zamieszkałem w pięknym glenie (czyli po Szkocku dolinie) i tak już tu żyjemy od lat paru …
A, no tak, po drodze był jeszcze ślub :
No i tak to naprawa komputera przemieniła się w przeglądanie migawek z życia …
to na koniec jeszcze jedno z moich ulubionych zdjęć – My w rododendronach :
Jak masz ochotę też się wybrać w taką sentymentalną podróż we własną przeszłość – poczekaj aż Twój komputer będzie potrzebował wymiany … ;-)
Aha – jeżeli dziwi Cię ten osiołek na zdjęciu na samej górze – to proszę pozwól mi przedstawić Ci Alberta – przez pewien czas był to nasz ukochany osiołek – ale musiał zostać w Polsce…